Czy wydarzenia polityczne, takie jak wybory prezydenckie, czy parlamentarne, a konkretnie ich wyniki mają odzwierciedlenie w wykresach giełd? Pozornie tak, a rzeczywistości jednak jest to wpływ znikomy, a wręcz zerowy…

Potocznie uważa się, że to czy prezydent lub premier jest liberałem, czy też socjalistą, czy rozumie biznes lepiej, czy gorzej, jest czynnikiem, który decyduje o wycenie akcji. Często w przeszłości ludzie posiadający znikomą wiedzę na temat giełdy, oczekiwali spektakularnych ruchów po ogłoszeniu wyników. Rzeczywistość pokazuje jednak że wpływ polityki na rynki finansowe jest praktycznie żaden. Przykładem mogą być wybory parlamentarne, kiedy to obecny premier Donald Tusk, który jeszcze wówczas uchodził za liberała, wygrywał z uchodzącym za konserwatystę Jarosławem Kaczyńskim. Rynki miały wystrzelić, no bo przecież taki bliski biznesowi premier wygrał… Następnego dnia rano giełdy otworzyły się na minusie.

Dlaczego tak jest? Sprawa jest prosta, inwestorów nie obchodzi kto wygrywa wybory. Istotna jest realna polityka finansowa, a taka jest w gestii Rady Polityki Pieniężnej. Istotne są również realne zmiany w prawie, a nie zapowiedzi, z których najczęściej nic nie wynika, a najlepszym przykładem jest obecny premier. Politycy w dzisiejszych czasach to celebryci, a życie gospodarcze odbywa się w firmach i … mediach, które mają znacznie większy wpływ na rynki, niż politycy, ale ten temat rozwinę w innym artykule.

Ostatnie wybory prezydenckie we Francji i w Grecji spowodowały co prawda otwarcie na minusach, jednak szybko zostały odrobione, a wynikały z obaw przed paniką. Nie było paniki, więc można było wracać na rynek.

Nie ma zatem podstaw, aby śledzić politykę w kontekście rynków finansowych, ponieważ nic to nie da a realnie może zaszkodzić, ponieważ może odwrócić uwagę od ważnych czynników, takich jak makroekonomia, mikroekonomia i psychologia.